Jak się okazało, w czasie naszego pobytu, w Zürichu trwał "Sechseläuten", czyli festiwal pożegnania zimy i powitania wiosny, który odbywa się co roku, w trzeci poniedziałek kwietnia. Właściwie, wszystko zaczęło się już w sobotę. My trafiliśmy nań przypadkiem. I całe szczęście, że mogliśmy to zobaczyć! Wyglądało wspaniale. Nie można było nacieszyć oczu! Tysiące mieszkańców w historycznych strojach, orkiestr i zwierząt przeszło w paradzie ulicami miasta. Na końcu "na ścięcie" ciągnięto wielkiego bałwana, który ponoć wieczorem miał stanąć w ogniu. Niestety musieliśmy wyjechać i nie dane nam było tego zobaczyć.
A to mała niespodzianka dla Was, dla nacieszenia, tym razem Waszych oczu :)
bajecznie! :):):)
OdpowiedzUsuńkarolcia
fantastyczne!!! aż żal że polacy nie potrafią tak pięknie obchodzić różnych świąt
OdpowiedzUsuńelek, właśnie też o tym myśleliśmy będąc tam... szkoda, szkoda...
OdpowiedzUsuńSuper to wygląda! żałuję, że moje odwiedziny w Zurichu nigdy nie przypadły na takie kolorowe obchody :)
OdpowiedzUsuńi faktycznie, trochę żal, że w Polsce jednak inaczej wygląda świętowanie...
wyobrażacie sobie gdyby w Polsce tak właśnie obchodzono wszystkie święta - ależ by było pięknie, kolorowo, narodowo i przyjaźnie .. ^^
OdpowiedzUsuńno cóż... Jak dobrze że można trochę pozwiedzać ..