W ostatnich dniach na moim stole po raz pierwszy pojawiło się tajskie jedzenie. Żeby było śmiesznie - z chińskiego przepisu.
Choć nie jestem fanką ostrych dań, radzę sobie jakoś popijając je zimnym piwem bądź jogurtem. Jak już kiedyś, przy okazji zupy kalafiorowej wspominałam, do curry byłam zniechęcona. Bardzo. Ale leczę się z tego. I idzie mi całkiem nieźle! Moje pierwsze warzywa w stylu tajskim smakowały mi bardzo, mimo palącego uczucia w ustach! Mówią, że do ostrego trzeba się przyzwyczajać. Więc tak czynię, bo co, jak co, ale w Chinach inaczej jeść się nie da.
Curry
(na 4 osoby)
2 duże ziemniaki
2 marchewki
duża cebula
1 łyżka brązowego cukru
1 łyżeczka soli
czerwona pasta curry
mleko kokosowe
1 łyżeczka mąki ziemniaczanej
groszek cukrowy (wg. uznania)
olej
Ziemniaki, marchewkę i cebulę kroimy w grubą kostkę. Podsmażamy na oleju. Po chwili dodajemy łyżkę pasty curry. Smażymy całość do momentu, aż poczujemy roznoszący się zapach curry. Dolewamy wodę - tyle by przykryło warzywa. Dolewamy 5 łyżek mleka kokosowego. Jeśli po spróbowaniu całość będzie za ostra, dolewamy więcej mleka. Dosypujemy sól i cukier. Dokładnie mieszamy. Gotujemy na dużym ogniu ok. 15 minut. Następnie zmniejszamy ogień i gotujemy, do momentu, aż ziemniaki staną się miękkie. Dla zgęstnienia sosu dodajemy do potrawy łyżeczkę mąki połączoną z łyżką wody.
Podajemy z ryżem.
* Ta potrawa to Wasza inwencja twórcza. Można dodać warzywa, jakie tylko Wam się spodobają.
Smacznego!
bardzo fajne danie :)
OdpowiedzUsuńTajska kuchnia to od niedawna mój konik, , ;)
OdpowiedzUsuńto moja ulubiona kuchnia !!
OdpowiedzUsuńEmmo, ja za ostrym przepadam, więc mam wielką ochotę na takie danie :) poza tym, zazdroszczę, a jednocześnie podziwiam Cię za znajomość tego języka
OdpowiedzUsuńKasia, nie ukrywam, bardzo mi smakowało!
OdpowiedzUsuńaroy, ela, postaram się więc przygotowywać więcej dań z kuchni tajskiej :)
Paula, chińskiego się dopiero uczę, i nie wyobrażam sobie, że kiedyś mogłabym płynnie mówić, o czytaniu nie wspominając... ale zobaczymy, jak mi będzie szło. Tymczasem korzystam z pomocy przyjaciółko-tłumacza ;) Pozdrawiam!