Lubię Walentynki. Niedźwiedź mniej, ale znosi je dzielnie, nie robiąc mi przykrości. Mówi, że to komercyjne i kiczowate święto. Ale przecież zawsze miło poczuć się świątecznie. Wyczuwać miłość w powietrzu. Zrobić coś innego niż zazwyczaj. Spędzić czas z osobą bliską sercu. Nie w tłumie. Nie w restauracji czy kinie. W domowym zaciszu... Z muzyką... Przy blasku świec...
My dziś rozpieszczając siebie, rozpieszczaliśmy nasze podniebienia. Bo tak lubimy. I to sprawia nam radość. Pyszne śniadanie, jeszcze pyszniejszy obiad i słodka kolacja.
We dwoje. Czego chcieć więcej?
2 jajka
80 g mąki
100 ml mleka
łyżeczka proszku do pieczenia
szczypta soli
Żółtka mieszamy z mąką, mlekiem i proszkiem do pieczenia. Z białek z dodatkiem soli ubijamy sztywną pianę. Delikatnie mieszamy z drugą masą. Smażymy na lekko natłuszczonej patelni.
Sos borówkowy
slodko..czekoladkowo..walentynkowo..i madrze..ciekawe czemu ten blog mam w obserwowanych:P
OdpowiedzUsuń:P
OdpowiedzUsuń