Coś na wzmocnienie odporności

Czosnek.

Lubisz, bądź nienawidzisz.

Ja lubię. Niedźwiedź też. Dodajemy do wszystkiego. Do sosów, do zup, do zapiekanek. Wszechobecny na naszym stole. Sól czosnkowa? Pycha! Najlepszy jednak świeży. Wtedy nie traci swoich wartości. Jest naturalnym antybiotykiem, obniża poziom cholesterolu we krwi i ma mnóstwo innych zalet. Czego chcieć więcej. Tylko się zajadać.

Niedawno odkryłam czosnek pieczony. Niezbyt popularny na polskich stołach. Miejmy nadzieję, że niebawem się to zmieni. Szkoda, nie spróbować.

By przygotować takie cudo...

Ząbki czosnku w łupinkach, delikatnie rozgniatamy, polewamy oliwą, kładziemy na blasze i pieczemy przez 25 minut w piekarniku rozgrzanym do 160°. Upieczony, ma delikatny smak i jest tak miękki, że rozpływa się w ustach. Można rozsmarować na bagietce, bądź jeść obierając jedynie z łupinek. Pieczenie neutralizuje jego ostry smak i zapach.

W ostatnim czasie odważyłam się także przygotować zupę czosnkową.

6 ząbków czosnku
3 łyżki śmietany
kostka rosołowa
serek topiony śmietankowy
20 g mąki
żółty ser
grzanki
pieprz

Czosnek rozdrabniamy. Wszystkie składniki wrzucamy do garnka, zalewamy niecałym litrem wody i gotujemy ok. 15 min. Całość miksujemy. Przed podaniem posypujemy świeżo upieczonymi grzankami, startym żółtym serem i świeżo zmielonym pieprzem.

Minus czosnku jeden - intensywny zapach. Na szczęście można poradzić sobie z nim przeżuwając listek pietruszki, ziarenko kawy czy popijając mlekiem, najlepiej z miodem.

Na zdrowie!